„Wielki
mówca, wielki wódz, wielki rycerz, wielki znawca języków, przyjaciel Franciszka
di Medici i Elżbiety angielskiej, wspaniały wersalczyk wprawiający w zdumienie
Londyn i Paryż, alchemista, dyplomata, uczony, słynny rozrzutnik, poplecznik
rokoszan Zebrzydowskich, kuzyn duchowy Zborowskich, sługa ojczyzny, zbrodniarz
i dusza junacka, wszystko to ma jedno imię Olbracht Łaski”. Tak nakreślił jego
sylwetkę Stanisław Kot w 1935 r.
Z alchemią, wojewoda sieradzki i senator
Rzeczypospolitej Łaski, zetknął się za granicą – we Florencji, w Pradze i w
Wiedniu, gdzie utrzymywał kontakt ze starostą krzepickim Mikołajem Wolskim.
Wątpić jednak należy, by czytał traktaty alchemiczne i zajmował się
poszukiwaniem kamienia filozoficznego; raczej wyszukiwał głośniejszych
miłośników alchemii i powierzał im wykonanie „wielkiego dzieła”. Swoją
działalność na tym polu rozpoczął w rodzinnym zamku w Keżmarku (obecnie
Słowacja), dokąd ściągnął Ślązaka Adama Schrötera (ok. 1525–1572), zlecając mu
badania alchemiczne (miały one trwać bez przerwy 14 lat). Kontaktował się
również z innymi uczonymi, parającymi się alchemią (Jerzy Joachim Retyk,
Grzegorz Macer i Rupert Finck). Po wygnaniu z Austrii (1580), straciwszy
zaufanie cesarza Rudolfa II, Łaski, bez pieniędzy, musiał powrócić do kraju i
ukorzyć się przed dawnym przeciwnikiem, królem Stefanem Batorym. Jeszcze na
dworze cesarskim dochodziły go wieści o słynnym magu i alchemiku angielskim
Johnie Dee, autorze licznych prac naukowych kursujących już wtedy po Europie.
Krążyły opowieści, iż obcuje on z duchami, że posiada kamień filozoficzny i że
potrafi wyrabiać złoto z metali nieszlachetnych. Stąd też Łaski postanowił
nawiązać z nim bliższy kontakt i wydobyć zeń sekret przemiany metali
nieszlachetnych w szlachetne. I właśnie ten plan miał być wiodącym motywem
tajemniczej podróży wojewody sieradzkiego do Anglii w 1583 r. Podróży, podczas
której poznał Johna Dee…
ZAPRASZAMY NA STRONĘ:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz