niedziela, 10 kwietnia 2016

JA NIE SKAPITULUJĘ!!! WOJNA PUŁKOWNIKA DĄBKA Część 1




Był 19 dzień września 1939 r. W schronie w Babich Dołach, pełniącym obowiązki sztabu dowódcy, zgromadziło się kilkunastu żołnierzy i oficerów. Ich widok nie był zachwycający. Brudni, zmęczeni, niektórzy ze śladami krwi na ubraniu. Barczysty mężczyzna w mundurze pułkownika kończył właśnie rozmowę telefoniczną.

- Przerwać kabel! – zakomenderował, gdy odłożył słuchawkę. Następnie rozejrzał się po zebranych. Jego przekrwione oczy zdradzały długotrwały brak snu.


- Tak oto skończyła się nasza rola jako dowódców – rzekł po chwili. – Nie przestaliśmy jednak być żołnierzami i swój żołnierski obowiązek wypełnimy do końca. Bierzcie karabiny i chodźcie ze mną. Będziemy walczyć jako ostatni oddział Lądowej Obrony Wybrzeża.


Skierował się ku wyjściu, lecz zanim wyszedł wziął do ręki opartą o ścianę szablę.
Zgromadzeni w bunkrze wybiegli za swym pułkownikiem. W rejonie sztabu leżeli zabici nawałami artyleryjskimi z morza żołnierze. Ostatni obrońcy zajęli pozycję na północnej krawędzi jaru, pośród drzew. Na prawym skrzydle przystanął pułkownik.
Dochodzące od północy i południa odgłosy walki stopniowo milkły. Oficer spojrzał przez lornetkę, wypatrując wrogich żołnierzy. Na chwilę przymknął przekrwione oczy. Ujrzał dom rodzinny, matkę, swych braci oraz starą twarz swego dziadka – powstańca z 1863 r. Dopiero teraz, w pełni zrozumiał jego gorycz i łzy, gdy podczas wypraw po rzeszowskich lasach dziadek opowiadał mu o klęsce bohaterskich insurgentów. W pułkowniku zawrzała krew.

- Nie pójdę na poniewierkę! – krzyknął przed siebie...







Tego samego dnia, po południu, Hubert Rechlin, kapitan Wehrmachtu, relacjonował swoim przełożonym:

"W Babim Dole broni się słabymi siłami sztab polskiego dowódcy. Nacierający z nieporównaną brawurą batalion Meidowa, po ranieniu majora – dowódcy, dowodzony przez dzielnego kapitana Luega, przełamuje rozpaczliwy opór tej grupy [...] Najbardziej skutecznym wsparciem dla batalionu są w jego walce jednostki batalionu Schudera, wdzierające się do Babiego Dołu. Moździerze batalionu Schudera zakończyły tu swoje ostatnie strzelanie w tym dniu... Nieprzyjacielski dowódca, który stawiał opór do ostatniego żołnierza popełnił samobójstwo. Został pochowany przez ok. 20 polskich i 4 niemieckich oficerów, zaraz na miejscu, w ziemi, na której tak mężnie walczył."






Stanisław Dąbek urodził się 28 marca 1892 r. w Nisku na Rzeszowszczyźnie, w zamożnej rodzinie chłopskiej. Na jego wychowanie przemożny wpływ miał dziadek Franciszek Pawęski, uczestnik powstania styczniowego. Dziadek pierwszy zafascynował młodego Staszka bronią, zabierając go na liczne polowania po okolicznych lasach. Opowiadał mu tam o swych przeżyciach, walkach, w których brał udział, lasach, które dawały mu schronienie przed wrogiem. Te młodzieńcze fascynacje nie kończą się wraz z dojrzewaniem. Stanisław Dąbek postanawia "włożyć żołnierski but" i ostatecznie w 1914 r. kończy austriacką szkołę oficerską w Baring. Czyni to w samą porę – niedługo Europa pogrąży się w Wielkiej Wojnie, w której zdobędzie pierwsze szlify. Walczy jako oficer liniowy w armii austriackiej. W 1918 r. jako doświadczony już żołnierz wstępuje do wojska Odrodzonej Rzeczypospolitej. W 1928 r. poprowadził w Tomaszowie Mazowieckim roczny kurs batalionu podchorążych rezerwy, a od jesieni 1929 r. wykładał w szkole podchorążych rezerwy w Zambrowie. Był dla swych podwładnych surowy i wymagający, ale to sprawiło, że słowo „Zambrowiak” było synonimem kogoś odważnego, prawego, zdyscyplinowanego. Wymagał od innych, ale przede wszystkim od siebie.


Pułkownikiem został wraz z objęciem dowództwa 7 Pułku Piechoty Legionowej w Chełmnie. Jego pułk wchodził w skład 3 Dywizji Piechoty, którego dowódcą był gen. Władysław Bortnowski. Nie jest to spokojny czas dla naszego bohatera. Jako były oficer austriacki nie był lubiany przez oficerów wywodzących się z Legionów Piłsudskiego. Uważali go za kogoś gorszego. Szukali okazji aby pozbawić go dowództwa, insynuując różne zaniedbania i nieprawidłowości w funkcjonowaniu pułku. Nie lubił go też gen. Bortnowski, także były legionista. Pułkownik, choć przeżywał te konflikty, nie załamał się. Postanowił wykonywać swoje obowiązki bez względu na przeciwności.



cdn...




ZAPRASZAMY NA STRONĘ:

http://www.lucastour.com.pl/


https://www.facebook.com/lucastour.rumia/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz