"[...] w całości jedno
państwo, które zwie się Schinesghe [ Gniezno ] z wszystkimi swymi
przynależnościami w tych
granicach, jak się zaczyna od pierwszego boku długim morzem
[stąd] granicą Prus aż do
miejsca, które nazywa się Ruś, a granicą Rusi, ciągnąc aż
do Craccoa [ Krakowa ] i
od tego Craccoa aż do rzeki Oddere [Odry], prosto do miejsca, które
nazywa się Alemure, a od
tej Alemury aż do ziemi Milze [Milczan] i od granicy Milze prosto
do Oddere [ Odra ] i stąd
idąc wzdłuż rzeki Oddere aż do rzeczonego państwa Schinesghe".
Dagome iudex
Początki Polski pogrążone
są niemal w całkowitych mrokach. Stan niewiadomej od dawna prowokował badaczy
do wysuwania przeróżnych hipotez. Wśród nich były i takie, które przypisywały
powstanie naszej ojczyzny przybyszom z zewnątrz.
W 1858 r. Karol Szajnocha zaprezentował
tezę, że w VI w. na ziemie polskie napłynęli skandynawscy imigranci zwani
Lachami. Wedle jego wizji Słowianie byli w stanie „historycznego niemowlęctwa”,
co przejawiało się chociażby niezdolnością do stworzenia państwa. Dzięki temu
przybysze łatwo stali się społeczną elitą.
Kolejną wersję tej hipotezy przedstawili w
1918 r. dwaj niemieccy historycy Lambert Schulte i Robert Holtzmann. Odwołali
się do dokumentu zwanego „Dagome iudex”, w którym Mieszko I oddawał swoje
państwo pod opiekę papieżowi. Pierwszy historyczny władca Polski jest w nim
nazwany Dagome. Na tej podstawie Niemcy uznali, że był to najpewniej duński
wódz imieniem Dago, który około 960 r podbił na czele swojej drużyny ziemie nad
Wartą.
Ich teza okazała się niezwykle żywotna i
znalazła również zwolenników w Polsce. Obecnie najbardziej znanym adwokatem
Mieszka-Dago jest archeolog Zdzisław Skrok.
Jego zdaniem Dago przybył jednak ze wschodu na czele wspomnianych przez arabskiego
podróżnika ibn Jakuba trzech tysięcy wojów i ulokował się w grodzie na Ostrowie
Lednickim. Skrok powołuje się na znalezione tam groby normańskie oraz liczne
znaleziska w Jeziorze Lednickim broni pochodzenia skandynawskiego.
Identyfikowanie Mieszka z niejakim Dago
opiera się jedynie na wspomnianym „Dagome iudex”. A jest to wyjątkowo zwodnicze
i ryzykowne źródło. Nie dysponujemy bowiem oryginalnym dokumentem, ale kopią
niedokładnego streszczenia, które wykonał około 1080 r. włoski kardynał
Deusdedit. Fakt donacji był mu potrzebny w pewnej sądowej rozprawie. Kardynała
nie interesowało, kto i jaki kraj oddał blisko sto lat wcześniej pod opiekę
Stolicy Apostolskiej. Nie przyłożył się więc do szczegółów i najwyraźniej
zniekształcił nieznane sobie nazwy. Budzące poważne wątpliwości niedbałe
streszczenie autorstwa Deusdedita przegrywa w konfrontacji z innymi źródłami
wspominającymi o pierwszym historycznym księciu piastowskim. Imię Dago bądź
podobne nie pojawia się w nich ani razu. Nikt też nie wspomina o niesłowiańskim
pochodzeniu tego władcy. Co więcej, wymienione przez Galla Anonima imiona
przodków Mieszka są w stu procentach słowiańskie.
Z tych też powodów hipoteza o wikingu Dago
nie ma żadnego poparcia. „Trudno wiązać początki dynastii z obcymi etnicznie
przybyszami, ponieważ nie upoważniają do tego źródła pisane, ani tym bardziej
dane archeologiczne” − stwierdził w książce „Archeologia Polski
wczesnośredniowiecznej” prof. Andrzej Buko.
ZAPRASZAMY NA STRONĘ:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz