wtorek, 12 kwietnia 2016

POCZĄTKI, CZYLI SKĄD NASZ RÓD?...



"[...] w całości jedno państwo, które zwie się Schinesghe [ Gniezno ] z wszystkimi swymi
przynależnościami w tych granicach, jak się zaczyna od pierwszego boku długim morzem
[stąd] granicą Prus aż do miejsca, które nazywa się Ruś, a granicą Rusi, ciągnąc aż
do Craccoa [ Krakowa ] i od tego Craccoa aż do rzeki Oddere [Odry], prosto do miejsca, które
nazywa się Alemure, a od tej Alemury aż do ziemi Milze [Milczan] i od granicy Milze prosto
do Oddere [ Odra ] i stąd idąc wzdłuż rzeki Oddere aż do rzeczonego państwa Schinesghe".

Dagome iudex





Początki Polski pogrążone są niemal w całkowitych mrokach. Stan niewiadomej od dawna prowokował badaczy do wysuwania przeróżnych hipotez. Wśród nich były i takie, które przypisywały powstanie naszej ojczyzny przybyszom z zewnątrz.

   W 1858 r. Karol Szajnocha zaprezentował tezę, że w VI w. na ziemie polskie napłynęli skandynawscy imigranci zwani Lachami. Wedle jego wizji Słowianie byli w stanie „historycznego niemowlęctwa”, co przejawiało się chociażby niezdolnością do stworzenia państwa. Dzięki temu przybysze łatwo stali się społeczną elitą.

   Kolejną wersję tej hipotezy przedstawili w 1918 r. dwaj niemieccy historycy Lambert Schulte i Robert Holtzmann. Odwołali się do dokumentu zwanego „Dagome iudex”, w którym Mieszko I oddawał swoje państwo pod opiekę papieżowi. Pierwszy historyczny władca Polski jest w nim nazwany Dagome. Na tej podstawie Niemcy uznali, że był to najpewniej duński wódz imieniem Dago, który około 960 r podbił na czele swojej drużyny ziemie nad Wartą.




   Ich teza okazała się niezwykle żywotna i znalazła również zwolenników w Polsce. Obecnie najbardziej znanym adwokatem Mieszka-Dago jest archeolog Zdzisław Skrok.   Jego zdaniem Dago przybył jednak ze wschodu na czele wspomnianych przez arabskiego podróżnika ibn Jakuba trzech tysięcy wojów i ulokował się w grodzie na Ostrowie Lednickim. Skrok powołuje się na znalezione tam groby normańskie oraz liczne znaleziska w Jeziorze Lednickim broni pochodzenia skandynawskiego.

   Identyfikowanie Mieszka z niejakim Dago opiera się jedynie na wspomnianym „Dagome iudex”. A jest to wyjątkowo zwodnicze i ryzykowne źródło. Nie dysponujemy bowiem oryginalnym dokumentem, ale kopią niedokładnego streszczenia, które wykonał około 1080 r. włoski kardynał Deusdedit. Fakt donacji był mu potrzebny w pewnej sądowej rozprawie. Kardynała nie interesowało, kto i jaki kraj oddał blisko sto lat wcześniej pod opiekę Stolicy Apostolskiej. Nie przyłożył się więc do szczegółów i najwyraźniej zniekształcił nieznane sobie nazwy. Budzące poważne wątpliwości niedbałe streszczenie autorstwa Deusdedita przegrywa w konfrontacji z innymi źródłami wspominającymi o pierwszym historycznym księciu piastowskim. Imię Dago bądź podobne nie pojawia się w nich ani razu. Nikt też nie wspomina o niesłowiańskim pochodzeniu tego władcy. Co więcej, wymienione przez Galla Anonima imiona przodków Mieszka są w stu procentach słowiańskie.

   Z tych też powodów hipoteza o wikingu Dago nie ma żadnego poparcia. „Trudno wiązać początki dynastii z obcymi etnicznie przybyszami, ponieważ nie upoważniają do tego źródła pisane, ani tym bardziej dane archeologiczne” − stwierdził w książce „Archeologia Polski wczesnośredniowiecznej” prof. Andrzej Buko.




ZAPRASZAMY NA STRONĘ:


http://www.lucastour.com.pl/



https://www.facebook.com/lucastour.rumia/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz