Znamy to określenie:
szubrawiec. To człowiek nikczemny, łotr, bandyta, typ spod ciemnej gwiazdy
jednym słowem. Takim mianem, szubrawcy, określano szlachtę mazowiecką,
zamieszkującą okolice Mławy, Janowa, Ciechanowa i wreszcie Rawy, od której
nazwy ukuto to określenie. Sub Rava viventes - żyjący pod Rawą. Mieli oni
bowiem trudnić się zbójectwem, dorabiając sobie w ten sposób. Szczególnie
mazowieccy szubrawcy upodobali sobie napady na konwoje wiozące pieniądze
skarbowe do Rawy właśnie. Ale nie tylko z powodu owych zbojów, mieszkańcy tej
dzielnicy stanowili w Rzeczpospolitej wieku XVI -XVII obiekt złośliwych drwin.
Wytykano im warcholstwo, kłótliwość, skłonność do bójki, a z drugiej strony
nadmierne ambicje polityczne i społeczne, okazywane pomimo cechującego ich, jak
twierdzili złośliwi z Krakowa lub Wilna, niskiego poziomu umysłowego i
gospodarczego zacofania. Jednym słowem banda krzykliwych, biednych i głupich
opojów z wybujałymi ambicjami.
Jest też inny obraz
Mazowsza, jaki kreślą obcokrajowcy. Lubimy powoływać się na zachodnie opinie,
więc przywołajmy tę anegdotę. Kiedy w XVII wieku grupa przybyszów z dalekiej
Polski dotarła pod bramy jednego z hiszpańskich klasztorów i poprosiła o
nocleg, zakonnicy odmówili. Nazwa kraju, z którego przybyła ta gromada nic im
nie mówiła i wietrzyli jakiś podstęp. Dopiero gdy strudzeni wędrowcy
oświadczyli, że są z Mazowsza, otworzono im bramy klasztoru i ugoszczono jak
należy. Nazwa dzielnicy, z której przybyli podróżnicy okazała się magicznym zaklęciem
otwierającym zatarasowane wrota, owym swoistym "sezamie otwórz się".
Mazowsze bowiem sławne było w całym katolickim świecie jako ziemia wolna od
herezji. Prowincja wierna Kościołowi. Tak oto grono szubrawców powitane zostało
z otwartymi ramionami przez hiszpańskich mnichów.
Czy już domyślamy się
skąd takie negatywne nastawienie do Mazowsza i jego mieszkańców, zwanych
wówczas Mazurami? Skąd taki zły pijar tworzony w Krakowie i Wilnie, dwóch
stolicach Rzeczpospolitej? Stolicach, których elity sprzyjały tzw.
nowinkarstwu, czyli naukom Lutra i innych ojców reformacji. Tymczasem to
Mazowsze jest dzielnicą, w której reformacja ponosi klęskę najszybciej, nie ma
bowiem tu dobrego podglebia dla "postępu". Brakowało tu olbrzymich
latyfundiow magnackich, więc rewolucja protestancka nie miała oparcia w żadnym
z możnych rodów. Nie było zatem funduszy na rozruch akcji agitacyjnej. Duży
procent gruntów należał za to do kościoła, a lokalne duchowieństwo, jak to
ujmuje w literaturze przedmiotu prof. Janusz Tazbir, "uzależniło od siebie
gospodarczo" liczną w tej dzielnicy szlachtę gołotę. No i co równie ważne,
ów wyszydzany niski poziom umysłowy tamtejszej szlachty to nic innego jak
przywiązanie do tradycji i niechęć do czytania mądrych druków rozprowadzanych
przez agitatorów. Nie bez znaczenia był także regalizm Mazurów, tzn. poczucie
lojalności wobec rządzących władców. A oni, rządzący Mazowszem książęta
piastowscy, luteranizmu, delikatnie mówiąc nie lubią i są w tym konsekwentni, w
przeciwieństwie do króla Zygmunta, który oficjalnie też sympatią go nie darzy,
ale po cichu wspiera, utwierdzany w tym przez swoje dworskie otoczenie,
szykujące się do "skoku na kasę" zakonów. Nuncjusz papieski Juliusz
Ruggieri pisał w 1568 r. o Mazowszu, że "było nie mniej katolickie niż
Włochy".
15 marca 1525 r. na
sejmie mazowieckim w Warszawie, książę Janusz III wydał dekret przeciwko
nowinkarzom religijnym, noszący pełną nazwę: "Postanowienie o zwalczaniu
sekty luteran", zabraniajacy pod karą śmierci czytania ksiąg i głoszenia
nauki Marcina Lutra. Dzieje się to w czasie gdy czynione są zakulisowe
działania, zmierzające do utworzenia w dawnym państwie zakonnym w Prusach,
świeckiego księstwa, według przepisów tegoż właśnie reformatora. I w działaniach
tych jedną z głównych ról gra dwór Zygmunta I, a on sam staje się opiekunem
nowego państwa - pierwszego protestanckiego państwa w Europie, oraz opiekunem
nowej dynastii Hohenzollernów. Stosowny traktat zawarli obaj władcy, król
Zygmunt oraz Albrecht Hohenzollern, 8 kwietnia 1525 r., a więc niecały miesiąc
po antyluterańskim dekrecie ks. Janusza, który przeczuwając co się święci,
postanowił ostro przeciwdziałać w swojej dzielnicy agitacji rewolucyjnej.
Rewolucja
protestancka jednak w pełni się w Polsce nie przyjęła mimo tylu starań tak
wielu środowisk. A najmocniej opierało się Mazowsze, którego sława dotarła z
tego powodu pod klasztorne strzechy dalekiej Hiszpanii. Sam książę Janusz III
jak to zwykle w takich sprawach bywa, zmarł w nocy z 9 na 10 marca 1526 r., rok
po ogłoszeniu ostrego dekretu przeciwko luteranom. Zmarł w okolicznościach
potocznie zwanych niejasnymi, mając zaledwie 24 lata. W podobnych
okolicznościach zszedł z tego świata dwa lata wcześniej jego brat Stanisław. Na
Januszu wygasła zatem rodzima dynastia Piastów, sprawująca władzę na Mazowszu,
a łapę na tej dzielnicy położyli Jagiellonowie i postępowy dwór krakowski.
Ponieważ oskarżenia o zatrucie obydwu książąt nie ustawały, król Zygmunt I
Stary powołał specjalną komisję dla zbadania owych budzących niezdrowe
fascynacje zgonów. Po zakończeniu jej prac, król wydał oficjalny edykt
zamykający sprawę. Stwierdzał on, że ostatni Piastowie "nie sztuką, ani
sprawą ludzką, lecz z woli Pana Wszechmogącego z tego świata zeszli"...
Jan Matejko, Janusz, ostatni książę Mazowsza
Stanisław i Janusz. Ostatni książęta mazowieccy
Jan Matejko, Hołd pruski
ZAPRASZAMY NA STRONĘ:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz